czwartek, 4 kwietnia 2013

Wysoka (Wysokie Skałki), Pieniny (1050)

Świąteczny pobyt w Szczawnicy uznałbym za nieudany gdybym nie wykorzystał go do powiększenia kolekcji Korony Gór Polski. W okolicy jest kilka gór kandydatek, jednak jeden szczyt okazał się najbardziej w zasięgu możliwości.
Wysoka, albo Wysokie Skałki, najwyższy szczyt Pienin Małych i równocześnie pasma Pienin, 1050 m npm. Najkrótszy szlak od najbliższej drogi - zielony, od Wąwozu Homole, 1h45m.

Trasa rozpoczyna się od wartego polecenia Wąwozu Homole, stromych formacji skalnych oddzielonych potokiem. Skały pną się prawie pionowo wzdłuż trasy, a idąc nią przekraczamy potok kilkakrotnie po solidnych mostkach.

Wejście do wąwozu

Strome zbocza w wąwozie

Po kilkuset metrach napotykamy schody, które ułatwiają podejście niezaprawionym turystom - podejście nimi nie było jednak tak proste jak by się można spodziewać ze względu na zalegający śnieg - była to jedna duża ślizgawka. Kilkaset metrów dalej dochodzimy do płaskiego terenu na którym trzeba zwrócić uwagę na skały przypominające kształtem księgi - warstwy przypominają strony. Za chwilę kończy się rezerwat przyrody wąwozu i wąską ścieżką poruszamy się dalej do góry.
Dnem wąwozu

Schody i barierki
Wyjście z rezerwatu

Po jakimś czasie odbijamy w prawo i, ku zdziwieniu, idziemy spory kawałek w dół i później płaskim terenem. Wtedy też pojawia się ciekawy moment w postaci przekroczenia strumyka po kamieniach :-)
W tym momencie praktycznie wychodzimy z lasu i zaczynamy wędrówkę otwartym terenem pod górę. Możemy też już zauważyć masyw Wysokiej. Cieszę się, że w tym czasie leżał tutaj śnieg - podobała mi się atmosfera podejścia we wszechogarniającej bieli.
Pierwszy widok na masyw Wysokiej, między drzewami

Widoki z zaśnieżonej polany




Niestety, po około 400 metrach podejścia, kapitan maruda który mi towarzyszył, że tak powiem "miał pierwsze objawy choroby wysokościowej", i z ogromnym bólem zaczęliśmy zejście. Osiągnięta wysokość - ok. 800 metrów - tak niedaleko do celu, bo jakieś 600 metrów w linii prostej. Już na tej wysokości byliśmy sporo ponad okolicą: za plecami, z każdym krokiem pod górę, krajobraz był coraz piękniejszy. Jak widać na zdjęciach aura nie do końca dopisała i widoczność była ograniczona - nawet gdybyśmy dotarli na szczyt nie ujrzelibyśmy tego, co jest tam prawdziwą nagrodą: wierzchołki Tatr Wysokich.
Muszę tu wrócić, niedosyt jest oczywisty - czas pokaże czy kolejna próba będzie w warunkach zimowych czy też letnich...


Plik GPX - do podejrzenia np. w Google Earth
2,8 km w górę z 555 m na 780 m - 1h10m
2,8 km w dół z 780 m na 555 m - 0h48m

1 komentarz:

  1. Grzesiu rozkręcasz się:) Wiele sukcesów w realizacji swoich pasji!
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń