Nasz najbliższy pagórek na całym wrocławskim placku - podejście numer dwa. Masyw Ślęży jest niewysoki, jednak jego wysokość względem okolicy jest znacząca - i stąd charakterystyczny widok (przy sprzyjających warunkach pogodowych) z przynajmniej 50 km. Na szczyt można dostać się wieloma różnymi szlakami, albo jak najbardziej na dziko (moje pierwsze wejście). Tym razem pomyślałem o oficjalnej drodze, i jak pomyślałem tak po części zrobiłem.
Presja czasu w moim przypadku jest niestety normą i dlatego zdecydowałem się na poranny wyjazd z Wrocławia (06.00). Efektem błędnie wybranej drogi był dojazd do Sobótki o 06.50. Celowo wybrałem start w nie najwyższym-możliwym punkcie, aby móc spokojnie pokonać przewyższenie ponad 500 m. Po drodze zaczęło się przejaśniać.
|
Jeszcze chwila przed wschodem słońca |
Upatrzona trasa miała biec: niebieski szlak prawie od początku do szczytu - zejście niebieskim aż do zielonego a później zielonym aż do czarnego a następnie fragmentem niebieskiego, którym już raz szedłem i w końcu do base campu. Zostawiłem czterokołowiec na w miarę bezpiecznym miejscu parkingowym, włączyłem rejestrator ścieżki i ruszyłem. O ile na początku droga biegnie drogą, a później wchodzi w las, to po jakichś 25 minutach zacząłem już skoki z kamienia na kamień.
|
Dolna część szlaku niebieskiego od północy |
Podejście było całkiem strome jak na taką górkę, raz po raz pojawiały się schodki i rumowiska skalne. Nie pamiętałem takiej scenerii z pierwszej wyprawy w 2010, być może dlatego, że wtedy leżał śnieg, ale może też po stronie południowej wygląda inaczej?
|
Schodki na niebieskim szlaku |
Mimo niskiej temperatury nie odczuwałem zimna. Zastanawiam się czy to ubranie mnie tak ochroniło, czy sam wygenerowałem tyle ciepła podczas wejścia. Trasa była naprawdę fajna, co nieco wymagająca, a dodatkowo osłonięta od wiatru.
|
Już niedaleko do szczytu - niebieski szlak |
Jeszcze kilkaset metrów i zaczęła się wyłaniać bryła schroniska, dalej kościół, no i wieża stacji przekaźnikowej. A co chwila wszystko przykrywała chmura. No i zimny wiatr.
|
Ślęża, szczyt, ale można jeszcze wyżej |
Pomyślałem - zadanie wykonane, czas na kawę :) znalazłem osłonięty od wiatru kąt i nastąpił bardzo miły moment otwarcia termosu i spożycia gorącego czarnego płynu, tego potrzebowałem od samego rana, tym bardziej w tym miejscu i po takich przejściach.
|
Kościół na szczycie Ślęży |
|
Stacja przekaźnikowa na Ślęży |
|
Pogański niedźwiedź |
Kilka ciekawostek ze szczytu. Nie jest tak, że sam o tym wiedziałem, wikipedia działa cuda :) A więc: rzeźba niedźwiedzia służyła między innymi do obrzucania jej kamieniami (dlatego tak trudno rozpoznać w niej niedźwiedzia) co było znanym obrzędem podczas chrystianizacji (w celu odkupienia grzechów). Nieźle nagrzeszyli. A wieża stacji przekaźnikowej ma 136 metrów, co jest faktem mniej ciekawym.
Ciekawe jest jeszcze to, że w miejscu na pierwszy rzut oka niewidocznym znajduje się wieża - punkt widokowy - na którą można wejść po metalowych drabinach. Pogoda (chmury i wiatr) niestety nie pozwoliła delektować się widokami.
|
Widok z wieży widokowej na zachód, po lewej nadciągająca chmurka |
Nie pozostało mi więc nic innego jak rozpocząć zejście. Z początku strome (współczuję wchodzącym), później całkowicie się wyrównało. Po 10-15 minutach podejście i z formacji skalnej mogłem podziwiać widok jak poniżej:
|
Trzy wieże na szczycie Ślęży |
Dalej trasa była miejscami płaska ale miejscami też na stromym zboczu - wzdłuż lub w poprzek. Bardzo ciekawe przejścia rumowiskami skalnymi ze ścianą po prawej a powietrzem po lewej. Ale po kolejnych 20-25 minutach, od szlaku zielonego, zaczęło się człapanie po płaskim, praktycznie do końca. Na tej trasie było dużo różnych formacji skalnych i rumowisk, nie spodziewałem się takiej różnorodności!
|
Wschodzące słońce się wychyla |
|
Grupa skał na zielonym szlaku |
Szczerze polecam tą trasę. Nie jest najkrótsza, i może końcówka nie jest interesująca, ale pozostała część jak najbardziej!
Plik GPX - do podejrzenia np. w Google Earth
4,7 km w górę z ~200 m na 718 m - 1h10m
9,2 km w dół z 718 m na ~200 m - 1h40m
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz