Tym razem (ponownie) celem podróży były Karkonosze, a dokładniej okolice Śnieżnych Kotłów. Jest wiele szlaków, które prowadzą w tym kierunku, także nie miałem większego problemu żeby zaaranżować trawers rozpoczynający się i kończący w jednym miejscu.
Przebieg trasy:
szlak czarny z Jagniątkowa (~540) do schroniska Pod Łabskim Szczytem (1171) -> szlak żółty ze schroniska Pod Łabskim Szczytem (1171) do Śnieżnych Kotłów (1477) (przebieg zimowy wzdłuż tyczek) -> szlak czerwony ze Śnieżnych Kotłów (1477) do Pod Wielkim Szyszakiem (1397) -> szlak niebieski z Pod Wielkim Szyszakiem (1397) do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem (1218) -> szlak zielony z Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem (1218) do Rozdroża po Śmielcem (1129) -> szlak niebieski z Rozdroża pod Śmielcem (1129) do Jagniątkowa (~540)
Startuję z parkingu przy kościele w Jagniątkowie, gdzie rejestruję czas - 07:55. Gór nie widać, wszystko za mgłą, czy w chmurach - tego często do końca nie wiadomo - w każdym razie nie widziałem celu podróży. Tak więc na początku asfalt i droga wśród budynków, ale już niedługo polna ścieżka - z tym, że okazuje się, że właśnie ta zmiana wiązała się ze zgubieniem szlaku :/ kontynuuję jednak w kierunku prawidłowej ścieżki wchodząc do lasu.
Na początku jest też całkiem płasko: idę leśnymi drogami przystosowanymi do ruchu kołowego - takimi trasami idę tak długo, że zaczynam się zastanawiać czy znowu nie idę w złą stronę :// bo nie mogę się doczekać podejścia.
Nie spodziewałem się jednak, że wyjście z błędu zostanie okupione męczarnią - czyli tak źle, a tak niedobrze. Nie, oczywiście przesadzam, męczarni nie ma, ale w pewnym momencie szlak zaczyna się piąć do góry kamienistym korytem strumienia (przynajmniej tak to wygląda), przy czym kamienie są oczywiście pokryte śniegiem. Tutaj kijki spełniają swoją funkcję po raz pierwszy tego dnia - bardzo dobrze asekurują mnie przed poślizgnięciem. Ten odcinek też ciągnie się dla mnie w nieskończoność, teraz chcę żeby dla odmiany było bardziej płasko... W pewnym momencie las się przerzedza i po prawej stronie ukazuje się piękny widok w kierunku Szklarskiej Poręby.
Poranek w Kotlinie Jeleniogórskiej |
Poranek w Kotlinie Jeleniogórskiej |
Poranek w Kotlinie Jeleniogórskiej |
Tak, na dole świat tonie w chmurach, to jest piękne. Chwila na fotki, ale czas ruszać dalej. Jeszcze kawałek przez las, całkiem łagodne podejście, wyprzedzanie przez bardziej zaprawionego piechura i już jestem przy schronisku pod Łabskim Szczytem.
Nie zatrzymując się oszacowuję kierunek, w którym mam iść dalej (jest tam skrzyżowanie kilku szlaków), przypomniam sobie komunikat o zimowym przebiegu żółtego szlaku i znowu łapię mocniej kijki. A to dlatego, że teraz zaczyna się kolejne podejście - ale tym razem w śniegu, nie po kamieniach przykrytych delikatnie śniegiem, a ja nie mam żadnych raków ani nawet nakładek przeciwpoślizgowych na buty. No ale jest świetnie - skrzypiący śnieg, piękny widok za plecami, po lewej słońce delikatnie wychodzące ponad grzbiet. I tak wzdłuż tyczek do góry, przy wzmagającym wietrze, kroki coraz mniejsze, chwila przerwy i dalej, parędziesiąt kroków, kroki coraz mniejsze...
Słońce nisko nad grzbietem
Na płaskowyżu - kraina śniegu
W końcu docieram do skrzyżowania szlaków na grzbiecie, gdzie grupa turystów(?) słucha wykładu na temat sprzętu lawinowego. Nade mną tylko niebieskie niebo, po prawej świeci słońce, a dookoła biel śniegu. Czeka mnie teraz 20-30 minutowy odcinek na odsłoniętym wietrznym terenie. Na szczęście do tego wszystkiego widzę mój kolejny cel, który nie znajduje się o wiele wyżej. Teren jak najbardziej nadaje się do narciarstwa biegowego - wielu narciarzy podążało "z wiatrem" w kierunku odwrotnym niż ja (też muszę to wziąć pod uwagę następnym razem) - oraz oczywiście do spacerów. Tak więc poprawiam kominiarkę, czapkę, kurtkę i rękawice i ruszam. Idąc dalej, coraz większa staje się grupa skał po lewej stronie szlaku - gdy już jestem dostatecznie blisko, schodzę z mojej wytyczonej trasy i chwilę później jestem już zdobywcą Łabskiego Szczytu :)
Co tam słychać u naszych południowych sąsiadów
No a później już tylko ostatnie delikatne podejście i jestem przy kotłach i stacji przekaźnikowej. Od lewej strony mocno wieje, ale na szczęście jest tu gdzie się schować - formacja skalna przy stacji dobrze chroni przed wiatrem. W końcu zasłużona kawa, nigdy nie smakuje lepiej niż ta pita na samej górze!
Cel podróży, a dokładniej: mój najbardziej wysunięty na południe przystanek
Rozglądam się po okolicy, podchodzę w kierunku krawędzi kotła żeby spojrzeć w dół, robię kilka zdjęć a przed wyruszeniem dalej postanawiam przetestować wkładki termiczne do butów. Uruchamiam je, wkładam pod palce, dobrze wiążę buty i ruszam w kierunku powrotnym, jednak oczywiście inną trasą.
Widok na Wielki Kocioł i w kierunku Wielkiego Szyszaka
Znad krawędzi Wielkiego Kotła
Widok na Wielki Kocioł i w kierunku Wielkiego Szyszaka
Czy to Alpy?
Widok ze ścieżki wzdłuż krawędzi kotła
Najpierw prowadzi ona wzdłuż krawędzi kotłów, a później trawersuje Wielki Szyszak jego północnym zboczem. Po ilości śladów rozpoznaję, że tą trasą szło już dzisiaj więcej osób, w przeciwieństwie do trasy "do góry". Przechadzka ośnieżonym zboczem jest trochę bardziej wymagająca niż płaskim terenem - asekuracja kijkami jest tu dzisiaj jak najbardziej wskazana. Zza zbocza po jakimś czasie widzę Śnieżkę - no kto by pomyślał że będę ja dzisiaj obserwować, przecież prawie zawsze tonie w chmurach. Hmmm, a może się pod nią przejdę, może chociaż do wyciągu - na Kopę? Nie, na pewno nie tym razem. Ale może latem?
Kotły z drogi w dół
Wysoki Grzbiet ponad Szklarską Porębą
Za chwilę odbijam w lewo i kontynuuję zejście do "bazy", czyli w kierunku auta. Las gęstnieje, droga prowadzi cały czas w dół, bez żadnych wyjątków. Mijam kilku turystów idących w górę i w końcu docieram do zabudowań. Tutaj nadal delikatna mgła, a drzewa oszronione - jednak myślę, że na górze wszystko wyglądało lepiej.
A na dole - szron i mgiełka
P.S. Po drodze muszę również zrobić zdjęcie zamkowi Chojnik - bajkowa sceneria.
Chojnik też dziś zasłużył na uwiecznienie
------------------
Ciekawostki:
Łabski Szczyt - skąd ta nazwa? Po Czeskiej stronie ma swoje źródło Łaba - oto cała tajemnica
Śnieżne Kotły nie nadają się do wspinaczki w sezonie wiosennym, letnim i jesiennym - skały są kruche a poza tym obszar jest teren ścisłęgo rezerwatu przyrody. Zimą, przy zadowalających warunkach śniegowych, wspinaczka jest dozwolona. Natomiast szlak zielony przebiegający u podnóża kotłów zimą jest zamknięty dla turystów.
Łabski Szczyt - skąd ta nazwa? Po Czeskiej stronie ma swoje źródło Łaba - oto cała tajemnica
Śnieżne Kotły nie nadają się do wspinaczki w sezonie wiosennym, letnim i jesiennym - skały są kruche a poza tym obszar jest teren ścisłęgo rezerwatu przyrody. Zimą, przy zadowalających warunkach śniegowych, wspinaczka jest dozwolona. Natomiast szlak zielony przebiegający u podnóża kotłów zimą jest zamknięty dla turystów.
Plik GPX - do podejrzenia np. w Google Earth albo na uTrack (http://utrack.crempa.net/)
11,3 km w górę z ~540 m na 1490 m - 3h30m
7,6 km w dół z ~1490 m na ~540 m - 1h40m
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz