Góry Stołowe chciałem zobaczyć już od dawna, nigdy nie miałem jednak sposobności. Nawet będąc jeden raz w Kudowie Zdrój jakoś nie powiązałem Kudowy z bliskością tych gór. Tym razem jednak niepisana zasada "jedna górka na urlop" ponownie się urzeczywistniła.
Trasa "lightowa" dla początkujących turystów - od parkingów, (Karłów, 754 m n.p.m) gdzie chyba każdy "turysta" pozostawia auto, do wejścia na szlak a później tradycyjnym, jednokierunkowym szlakiem do góry oraz z powrotem do punktu wyjścia i znów do auta - zajęła nam ok dwóch godzin.
Już po drodze mogliśmy obserwować unikalną rzeźbę Gór Stołowych.
Szczeliniec Wielki jest najwyższą górą całego pasma Gór Stołowych, jednak wysokość, którą trzeba pokonać żeby stanąć na szczycie nie jest oszałamiająca.
|
Masyw Szczelińca Wielkiego |
|
Platformy widokowe na wschodniej części płaskowyżu |
Przed wejściem postanowiłem się zaopatrzyć w podstawowy sprzęt himalaistyczny, jednak oferta sklepów i budek przy szlaku byłą ograniczona więc musiałem zadowolić się góralskim wynalazkiem.
|
W zastępstwie czekana |
Krótko później rozpoczęło się właściwe podejście... schodami. Nieczęsto się to spotyka, ale cóż, wyboru nie mieliśmy. Tylko na początku liczyłem stopnie ;)
|
Na szczyt proszę tymi schodami |
Nie szło się zgubić :/ schody prowadziły nas bezlitośnie drogą którą idą wszyscy. Po drodze w górę mijaliśmy wiele ciekawych formacji skalnych, które pięły się kilka metrów pionowo w górę.
Całkiem szybko dotarliśmy do punktu, gdzie teren się spłaszczył, dotarliśmy do schroniska i tarasu widokowego.
|
Widok na czeską stronę Gór Stołowych |
|
Widok na czeską stronę |
|
Widok na czeską stronę |
Jeśli ktoś ma słabe nerwy/lęk wysokości nie powinien się zbliżać do krawędzi płaskowyżu, opadał on o jakieś 50 m.
|
Zachodnia krawędź płaskowyżu przy schronisku |
Po posileniu się czajem ruszyliśmy na płatną część szlaku (chyba 7 PLN). Interesowało mnie czym ona się będzie charakteryzować i w zasadzie za co ja tutaj płacę, za prawo do chodzenia po wypłaszczeniu? Weszliśmy na najwyższy punkt i chwilę później zaczęliśmy "błądzić" pomiędzy skałami...
|
Widok ze Szczelińca Wielkiego (919) |
|
To był chyba "Wielbłąd" |
|
"Małpolud" |
|
Jedna z wielu szczelin na Szczelińcu |
|
Tędy na szczęście nie musieliśmy się przeciskać |
|
"Piekło" |
|
My tu jeszcze wrócimy |
Dotarliśmy na dwie platformy widokowe i rozpoczęło się zejście w dół ( jakże) schodami. Ogólnie wycieczka była bardzo ciekawa, jednak mało wymagająca.
No tak, ta druga wycieczka była bonusem, ale też nie była bardzo wymagająca. Błędne Skały to skały na innym płaskowyżu, pośród których ułożono labirynt. Ich wysokość ponad trasę, którą się idzie, chyba nie przekracza 4m, ale labirynt jest całkiem spory.
Wyruszyliśmy po leniwym śniadaniu - mimo że na parkingu z którego prowadzi 60-minutowy (teoretycznie) szlak byliśmy ok. 12:00, wciąż zalegała mgła. Miało to swoje plusy, minusy oraz plusy ujemne.
|
Szumi dokoła las, a dookoła również mgła |
Przez mgłę nie było zbyt ciepło, nie było co liczyć na jakiekolwiek widoki z góry, ale widoki w lesie były bardzo klimatyczne
|
Mgła vol. 1 |
|
Mgła vol.2 |
|
Mgła vol.3 |
Po drodze był "ciężki" fragment wejścia bo skałach, ale chyba zejście tamtędy byłoby bardziej problematyczne (schodziliśmy inną drogą). Na samej górze okazało się, że jest tam jeszcze jeden parking, tyle że obecnie droga na niego jest zamknięta.
Wstęp do labiryntu kosztował chyba ok 10 PLN, ale myślę, że był tego warty. Błądziliśmy między blokami skalnymi i przeciskaliśmy się przez szczeliny jakieś 30 minut.
|
Przejścia między skałami |
|
"Okręt" |
|
Kusiło mnie żeby spojrzeć na wszystko z góry |
|
Płotki miały zabezpieczać przed zboczeniem. Ze szlaku. |
Udało nam się raz skrócić trasę schodząc ze szlaku :P i wrócić na niego.Ta wycieczka też była ciekawa, myślę że rodzice z dziećmi mieliby tu dużo zabawy :P Wejście od parkingu, szlakiem, labirynt i zejście drogą zajęły nam 02h20min
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz